Solina po 12:00
Opuszczamy zaporę skutą lodem,
tupiąc z zimna udajemy się na drogę aby łapać stopa
Wejście na zaporę
- Tylko gdzie? jest po 12:00, do domku nie będziemy wracać – przecież nie
mamy wina.
Padła myśl żeby zadzwonić do
mojego kumpla który mieszka w Lesku i dowiedzieć się gdzie możemy kupić owe
wino. Z rozmowy wynikła jedna rzecz
Jedziemy do Leska.
jedziemy do Leska
Łatwo powiedzieć, ciężej
wykonać ale najważniejszą rzecz mamy czyli motywacje jednak wisi nad nami bicz
czasu. Musimy zdążyć przed zmrokiem. Postanowiliśmy zaufać szczęściu i ruszamy
na Lesko.
Ruszamy ( Stoimy, marzniemy ).
Dobrze zrobiliśmy ufając szczęściu, ponieważ zatrzymuję się nam 2 auto.
Kierowca proponuje nam podwiezienie nas parę kilometrów do krzyżówki z której
to prosta droga na Lesko. Trasa mija nam w przyjaznej atmosferze, przy
góralskich przyśpiewkach, można poczuć się jak w Zakopanem. Za szyby okna rozciąga się piękny widok na
zamarzniętą Solinę oraz przyśnieżone
świerki. Obrazek jak z pocztówek,
Bieszczadzkie widoki
sielanka jednak szybko mija i
miejscowy góral wysadza na krzyżówce. Znowu musimy wychodzić na lodowate
powietrze, zapewne lepiej byłoby znosić je gdybyś by licząc na nim. A
wysiadanie co jakiś czas ciepłego auta zdecydowanie potęguję uczucie chłodu.
Krótki spacer i samochód do…
Ciała nie zdążyły przyzwyczaić
się do zimna, a nam zatrzymuję się ponownie kobieta ( co bywa generalnie
rzadkością, kobiety mało kiedy zabierają stopowiczów ), pytam miłą panią
kierowcę dokąd
- A do Leska.
Z uśmiechem na twarzy
rozpoczynamy rozmowę o Bieszczadach. Czas mija nam przyjemnie, rozmowy
przeplatają się chwilami ciszy, w których to możemy podziwiać bieszczadzką
przyrodę. Jednak każda trasa ma swój koniec… Mijamy znak Lesko.
Lesko po 13.00
Wysiedliśmy w centrum.
Spodziewałem się jakiejś malutkiej mieściny, a tu się okazało że jest to nawet
miasteczko. Czas nas jednak gonił i nie było go dużo na zwiedzanie.
Postawiliśmy zasięgnąć informacji z pierwszej ręki gdzie dostaniemy wino
Bieszczady? Zapytałem miejscowych, koneserów piwa.
-Przepraszam gdzie kupie wino Bieszczady?
- Tutaj nie, ale baryłka jest podobnie
smakuje.
- Nie jednak zostaniemy przy winie Bieszczady.
Panowie jednak doskonale
wytłumaczyli nam gdzie jest sklep w którym kupimy alkoholowe pamiątki.
- Dzień dobry, jest wino Bieszczady?
- Jest, jest podać?
- Tak
- ile sztuk?
Bo naradzie z grzywą ustaliśmy
zawrotną sumę 9 butelek .
- 9 sztuk, może jakiś rabacik.
- Tak reklamówkę dostaniecie gratis- ach te cięte riposty, nie
zadowolonych ludzi z własnej pracy.
Pamiątki
Upchaliśmy wina w kieszenie,
kurtek i bluz. Wyglądaliśmy jak napakowani koksi, wyginający futryny.
Znowu zapytaliśmy miejscowych,
którędy na Bukowiec – nie chcieliśmy wracać tą samą drogą, więc poradzona nam
udać się na wylotówkę w stronę Sanoka.
Lesko leży na górce, więc musieliśmy zejść w dół, w sumie lepsze to niż
wychodzenie pod górkę. W dole było już widać rondo, po obejściu ronda,
ustawiliśmy się na Sanok.
Szerokie pobocza, duży ruch.
To lubimy chyba najbardziej,
tym razem to złapania stopa bardzo przyczyniła się Grzywa, która swoją urodą
przyciągnęła studenta 3 roku w Sanoku. Zatrzymując się spojrzał na mnie,
popatrzył na Dominikę i się zatrzymał. Jeden z przyjemniejszych stopów. Sławek
opowiadał nam o tym, jak wynajmował mieszkanie u kobiety szpiega, która potrafiła
siedzieć pod drzwiami i podsłuchiwać co robi z dziewczyną, o studenckich
imprezach. Wypytywał także o naszą podróż. Wysadził nas w połowie swojej drogi,
ponieważ my odbijaliśmy na lewo…
O wyścigu ze znajomy i parę słów o nas w sobotę. Serdecznie zapraszam.
gratuluję odwagi - łapać w zimie i to jeszcze w takich dość bezludnych rejonach! Bieszczadzkie owocowe winko - klasa i marka sama w sobie, pyszota.
OdpowiedzUsuń