Bukowiec jest miejscowością dosyć rozlazłą, jak się
później okazało wysiedliśmy od koneserki baraniny nie w tej części co potrzeba
i jak na autostopowiczów przystało korepetycje pokory muszą być. Okropnie
zmarznięci, bez czucia w nogach. Docieramy do sklepu, przy którym czekał nasz
kolega – Przemek. Po paru chwilach jesteśmy
w domu, pierwsze co rzuciło mi się o to
kominek, w końcu jakieś źródło ciepła.
Zapas drewna na noc, bo kto by dał rade wstać ;)
W kurtce, czapce i wielu innych zimowych
częściach garderoby, rzuciłem się na wersalkę nie mieliśmy na nić sił. Jednak znajomi
nie pozwolili nam długo leniuchować, stół powoli się zapełniał, a my zaczęliśmy
opowiadać…
Bukowiec, Poranek 10:00 J
Trudny poranek, lecz w domku nie
mamy zamiaru siedzieć
Pobudka bo imprezie nigdy nie
należy do łatwych – toaleta – śniadanie – ubieranie. Nie będę pisał o tak rutynowych czynnościach,
w końcu to blog autostopowy, a nie pamiętnik z każdej chwili na wyjeździe. Plan
na dziś był prosty dostać się na Solinę.
W Bieszczadach łapanie stopa
jest bardzo przyjemne o ile jadą jakieś auta. Pierwszy samochód zawodzi nas do
Polańczyka, a stamtąd odbijamy na drogę która wiedziecie przez Solinę. Jest
bardzo mroźno. Dlatego nie stoimy w miejscu,
łapiemy stopa w drodze.
Mamy samochód i termometr
Zatrzymuję się na mam starszy
mężczyzna, który jedzie aż do Ustrzyk Górnych. Niestety uparliśmy się na
Solinę, czego później odrobinę żałowałem. W samochodzie standardowa rozmowa, skąd
jesteśmy, gdzie mieszkamy. W końcu schodzimy na temat pogody. Mężczyzna
informuje nas że nad ranem koło jego domu było -25 stopni. Z ciekawości
zapytałem jaka jest temperatura teraz. Dostałem odpowiedź że w okolicach -20.
Jak się okaże później nie było to wcale tak zimno. Dojeżdżamy nad Solinę.
Solina, 10:40
Z powodu zimna w pospiechu
udajemy się na tamę. O dziwno było nawet kilka straganów czynnych więc nie
wypadło nie przywieść jakieś pamiątki.
-Dzień dobry poproszę tą zapalniczkę.
- 4 zł
Wyciągam drobne z portfela
odruchowa chciałem włożyć 2 złotówkę między usta.
-Pan nie wkłada monety między usta, bo zamarznie.
Zapalniczka do kieszeni i biegiem na tamę.
Widok piękny, jednak zimno
jeszcze piękniejsze, kilka pamiątkowych zdjęć i możemy się udać na poszukiwanie
wina Bieszczady.
O winie i ciekawym studencie
jutro - serdecznie zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz